Czasem wydaje mi się, że gdy masz arabskiego partnera, tworzy się wokół Ciebie najwyraźniej jakaś dziwna aura lub promieniowanie, które ludzie naokoło sobie wychwytują, jak chcą. Arab? To pewnie ona by chciała, żeby uchodźcy przyjechali. Zaraz będzie bronić islamu i wszystko wybaczać. Idealny materiał na prowadzenie dyskusji. Żeby jeszcze tylko Polacy umieli sensownie dyskutować.
To, że moim chłopakiem, a teraz nawet już mężem, jest Arab, nie oznacza, że stałam się fanką jego religii i wszystkich przybyszów z południa. Faktem jest, że wiem o islamie dzisiaj znacznie więcej, niż jeszcze dwa czy trzy lata temu. Musiałam się douczyć, zacząć interesować tymi sprawami. Zaczęło się okazywać, że nie jest to religia mordu i tyranii, zresztą taka religia chyba nigdzie nie istnieje. Ale to, że nie zgadzam się z opiniami jakiegoś dziennikarza, który słowa muzułmanin i islamista stosuje zamiennie, nie oznacza, że bronię wszystkich drani, którzy żyją w arabskim świecie. Nie spodziewam się, że każdy uchodźca jest prawdziwy. Czy żona katolika, mająca normalną rodzinę, usprawiedliwia bandytów bijących swoje żony, przepijających pożyczki, szlajających się po nie wiadomo jakich budach? Arabów i muzułmanów jest ileś milionów, tak samo, jak nas.
Ta cała dyskusja o uchodźcach i rzekomej islamizacji Europy byłaby dla mnie bardzo interesująca, gdyby była w ogóle wartościowa i gdyby wypowiadali się publicznie jacyś sensowni ludzie, którzy wiedzą coś więcej, niż to co „telewizja podaje”. Ja kocham jednego Araba, nie cały ich naród. Pod tym względem chyba dobrze, że staram się zachować zdrowy rozsądek, pozostaję sobą, chrześcijanką, Europejką przede wszystkim. Czasem widzę na Facebooku dziewczyny, Polki, które przeszły na islam i okraszają każdą swoją wypowiedź arabskimi sformułowaniami transliterowanymi na nasze. Każda trochę po swojemu, jak to z transliteracją zwykle bywa. Czy ja wiem… Byliśmy wychowani, że imienia boga nie wymawia się na daremno, w ogóle w języku polskim zbyt dużo tego boga nie ma, za to w arabskim jak najbardziej. To tak gładko się w to wchodzi? Ta mieszanka polszczyzny i arabskich dodatków wygląda czasem trochę na siłę. Nie sądzę, by o to powinno chodzić.
A tak przy okazji islamizacji. M. powiedział mi ostatnio coś, co mnie bardzo zaskoczyło i były to dość mocne słowa. Jakiś czas temu ważny egipski imam karcąco zwrócił się do publiki, że więcej islamu to on widzi w krajach niemuzułmańskich, niż u siebie. Muzułmanin ma swoje powinności, ma dbać o innych, pomagać, dzielić się. Arabskie owieczki okazują się chyba tego nie robić, przynajmniej nie w oczekiwanym przez nauczyciela stopniu. I że to my żyjemy zgodniej z wartościami tej religii, niż Arabowie.
Szokujące? Niektórym przydałoby się to przemyśleć.
Trochę jeszcze o urzędach :). Ze trzy tygodnie temu zadzwoniłam do Urzędu ds. Cudzoziemców, że dawno już minął termin, kiedy miała być wydana decyzja o pobycie czasowym M., a my nadal nic nie wiemy. Zadzwoniłam to duże uproszczenie, raczej dodzwoniłam się za dwudziestym czy dwudziestym drugim razem. Pani zapytała o numer sprawy, znalazła w systemie i… jest! Pozwolenie na pobyt czasowy na trzy lata :). „Tylko wie pani, my mamy teraz opóźnienia… Ale decyzja będzie wysłana w przyszłym tygodniu”. Nic na razie do nas nie dotarło, może przypomnę się za jakiś czas znowu :). Urząd przeprowadził się z Długiej na Marszałkowską, porządek będzie. Kiedyś ;).