Rejestracja egipskiego aktu urodzenia w polskim USC

Rejestracja egipskiego aktu urodzenia w polskim USC

Mamy za sobą około trzy miesiące pandemii koronawirusa. To jeszcze nie jej koniec, ale miasto powoli wraca do życia, tzn. uruchamiane są po kolei te wszystkie obszary aktywności, które zostały zamknięte z powodu wirusa. Czasem sobie myślę, czy ta epidemia nie okaże się naszym wydarzeniem pokoleniowym? Epidemii różnych mieliśmy co roku chyba po kilka, ale jeszcze ani razu nie zamknięto nas w domach. Nagle wszystko stało się problemem, od zakupów spożywczych, przez spotkania z rodziną i znajomymi, aż po plany wakacyjne. W co drugiej gazecie podejmowana była problematyka pozostawania pod jednym dachem z własnym mężem i jak to rujnuje nasze małżeństwa. Cóż, my w domu tego problemu nie znamy, bo M. nie miał żadnego dnia wolnego z powodu wirusa, tylko normalnie pracował w swoim sklepie i pracuje od poniedziałku do soboty 🙂 Jeszcze jesteśmy wszyscy zdrowi.

Wykorzystaliśmy fakt, że urzędy również są zamknięte, i złożyliśmy w tym czasie wniosek o rejestrację egipskiego aktu urodzenia M. w polskim Urzędzie Stanu Cywilnego. Trochę było to planowane od pewnego czasu, a trochę to wyszło na wariata, bo kto by się zajmował takimi rzeczami w trakcie pandemii. Ale to zadziałało! Wczoraj odebrałam na poczcie odpis zupełny aktu urodzenia M., z polskim orzełkiem. Myślałam, że to będzie droga przez mękę z tym aktem, a wyszło zupełnie na odwrót. Już opowiadam, może komuś się to przyda :).

W lutym znajomy znajomego przywiózł egipski akt urodzenia M. z Egiptu. Jak to z papierami w Polsce bywa, trzeba było zacząć coś działać, bo urzędy lubią przyjmować dokumenty nie starsze niż trzymiesięczne. Zgłosiliśmy się do naszej Pani tłumacz z naszego ślubu cywilnego i przetłumaczyła nam akt urodzenia na język polski. Co ważne, pokazałam Jej nasz polski akt małżeństwa i inne dokumenty, żeby była spójność w nazwiskach. Nawet Pani tłumacz obawiała się reakcji USC, no ale.

Krótko potem okazało się, że wszystkie urzędy są zamknięte i w ogóle większość spraw powinna być wstrzymana. Ale o dziwo rejestracja zagranicznych aktów stanu cywilnego dalej działała sobie w najlepsze, z tą różnicą, że wszelkie wnioski należało składać pocztą. No to wydrukowaliśmy wniosek, poszukałam w Internecie, jak to wypełnić, bo jak to w urzędach, jak widzisz czasem taki formularz, to nie wiesz jak się nazywasz. Następnie zebraliśmy wszystkie dokumenty, które mogłyby nam ułatwić załatwienie sprawy, również te, które nie były nigdzie wyszczególnione:

1. Uzupełniony wniosek o rejestrację egipskiego aktu urodzenia
2. Oryginał egipskiego aktu urodzenia
3. Tłumaczenie przysięgłe egipskiego aktu urodzenia na język polski
4. Ksero naszego aktu małżeństwa
5. Ksero pierwszej strony paszportu M. (strona ze zdjęciem)
6. Ksero jego aktualnej karty stałego pobytu
7. Dowód opłaty za rejestrację zagranicznego aktu urodzenia (50 zł, a potem okazało się, że 39, a na akcie jest 50, hm)

We wniosku dopisałam profilaktycznie mój numer telefonu. Słusznie, jak się okazało.

To wszystko włożyliśmy do koperty, kopertę do grubszej koperty i przesyłka pojechała kurierem do konkretnej filii USC. Było to na początku maja. Od tego czasu co jakiś czas sobie przypominałam, że w każdej chwili może zadzwonić do mnie jakiś urzędowy numer stacjonarny i zacznie się wielka awantura. Że nazwiska złe, że w ogóle moje nazwisko jest złe, że trzeba chyba przynieść inne tłumaczenie, że nic z tego nie będzie. A tu cisza! Nie pracują czy jak? Po czym w ostatnich dniach maja odebrałam telefon z USC, że musimy (a raczej M. musi) napisać maila z informacją, czy prosi o zwrot nadpłaconych 11 zł czy się ich zrzeka oraz czy odbierze akt urodzenia osobiście, czy pocztą. Zapytałam, jak wolą. Pan na to, że obecnie jeszcze nie przyjmują interesantów i że nie wie, jak będzie za parę dni, bo nikt im nic nie mówi :). No to pocztą oczywiście! Zapytałam, czy nie było jakichś problemów ze sporządzeniem tego aktu? Pan stwierdził, że to nie on sporządzał, ale wszystko wygląda ok. Myślałam, że to chyba jakiś cud się zdarzył.

I rzeczywiście! Tydzień później przyszło awizo, odebraliśmy, mamy polski akt urodzenia M. i to sporządzony bez błędów. Bez biegania do urzędów i tłumaczenia się z trzech nazwisk M. O, właśnie, tak w temacie: na polskim akcie urodzenia M. ma jedno imię i trzy nazwiska. I nikt z nami o to nie walczył. Żeby nie było, że się nie da :).

A całe to zamieszanie było po to, byśmy mogli wkrótce wykonać kolejny krok: wniosek o polskie obywatelstwo do Prezydenta RP :).