Podstawową trudnością w związku z cudzoziemcem jest to, że on zwykle przebywa w innym kraju, niż Ty. Jeśli przyjechał do Polski, tu się poznaliście i razem tu żyjecie, to spoko. Ale czasem, jak w moim przypadku, poznajecie się za granicą i dopiero potem pojawia się pytanie, gdzie mieszkać. Cóż, na początku każde zostaje u siebie, bo związek jest zbyt młody, by podejmować rzutujące na wszystko decyzje o przeprowadzce. Czasem nawet nie wiesz, czy to już związek, czy jeszcze znajomość, a może już romans? To przeszkoda numer jeden, bo oznacza to, że musicie być, przynajmniej przez jakiś czas, osobno. Z pewnością nie sprzyja to łatwej ocenie poziomu relacji, w której nagle wylądowałaś.
Najprościej, gdy masz tyle szczęścia, że możesz pojechać tam jeszcze raz. I to szybko, bo na wczesnym etapie znajomości (a jaki może być inny po dwóch tygodniach?) łatwo o rozmycie kontaktów i ryzyko, że ogólnie nic z tego nie będzie. Od mojego powrotu do Polski poleciałam do Egiptu łącznie jeszcze cztery razy. Kolejno na dwa, jeden, jeden i cztery tygodnie. Za każdym razem był to pobyt w Sharmie i tylko w Sharmie. Raz do hotelu, żeby lepiej rozeznać sytuację, potem już dwa razy na wakacje z nim, a na koniec pół na pół. Właśnie kilka dni temu wróciłam z tego ostatniego czterotygodniowego pobytu. Moja sytuacja zawodowa i finansowa pozwalała mi na te częste wyjazdy i za to dziękuję Bogu. Gdybym miała inną pracę, być może nic by z tego nie wyszło.
Pytasz, czemu on nie przyjedzie do Polski? Ależ proszę bardzo, niech przyjeżdża, droga wolna, tylko namów konsula, żeby dał mu wizę. Blisko 95 procent ich podań jest obecnie odrzucana. Ma to na pewno związek z sytuacją w Egipcie i Polacy nie chcą, by Egipcjanie czy inni Arabowie uciekli do naszego pięknego zimnego kraju. Ja kupuję sobie wizę egipską za 15 dolarów u nich przed kontrolą paszportową, oni muszą dostać taką samą wizę, jak my do Stanów. Na początku nie masz ani ochoty, ani czasu, żeby uruchamiać wszystkie procedury. Po prostu chcesz się z nim zobaczyć, więc sama wsiadasz w samolot. Bo tak jest prościej.
Swoją drogą, przyjazd M. do Polski będzie u nas następnym krokiem, ale o tym kiedy indziej.
Gdy jesteście razem, każdy dzień jest świętem. To ogromna zaleta tego związku. Ale to nie prawdziwe życie i my to doskonale wiemy. Za każdym razem wakacje się kończą i wracasz na naprawdę już znienawidzoną halę odlotów w Sharmie. Różnica jest tylko taka, że z każdym razem jest trochę lżej. Najgorszy moment to rozstanie przed odprawą, a potem jest już tylko lepiej, bo zaczynasz myśleć o następnym spotkaniu. Najgorsze za Tobą.
Co się dzieje pomiędzy nielicznymi spotkaniami w Egipcie? Większość Waszego związku opiera się właśnie na tych okresach w międzyczasie i na… technologiach Internetu. Możecie testować wszystkie dostępne w Play Store komunikatory i niektóre naprawdę działają. Mam je poinstalowane wszędzie – na telefonie, tablecie i komputerze. Staramy się raz dziennie porządnie rozmawiać przez mikrofon i słuchawki (błogosław dobre wi-fi, jeśli takie masz). Poza tym ciągle, dziesiątki razy dziennie, piszemy. Nie ma porównania między pisaniem i rozmawianiem, ale jeśli to jedyne, co masz? Pisanie wcale nie jest fajne. Szlag Cię trafia od jego błędów językowych, gdy je czytasz, albo od problemów z łącznością. Wszystko trwa za wolno, nie możesz powiedzieć wszystkiego, co chcesz, bo nie masz na to czasu, albo nie da się tego opisać na klawiaturze. A czasem, gdy w końcu usiądziecie podczas jego przerwy i rozmawiacie normalnie przez mikrofon, to za chwilę wzywają go z powrotem do pracy i tyle Waszych rozmów na dziś.
Od wzajemnego zaufania i jakości tego związku będzie zależało, czy relacja się utrzyma. Trzeba mieć sporo samozaparcia, żeby nie odechciewało się pisania, dzwonienia i innego mordowania się o kontakt. Nie masz tego luksusu, żeby wsiąść wieczorem w autobus i pojechać do niego na herbatę czy umówić się na obiad. Nie obejrzycie sobie razem filmu ani nie zrobicie prasowania. Macie tylko te małe monitorki i czasem swój głos, który pozwala utrzymać śladową normalność w związku dwojga dorosłych ludzi. Łzawe? Ale taka jest prawda.
Na co trzeba być przygotowanym to jedno konkretne działanie, które będzie odtąd wypełniało wszystkie Twoje godziny, dni i tygodnie: wyczekiwanie. CIĄGLE i OD NOWA.
Tylko, że warto :).