Nie będzie to notka o wydarzeniach roku, ale po prostu musiałam się z Wami tym podzielić:
Blisko dwa lata po ślubie dowiedziałam się, że mój wykształcony przez Uniwersytet w Mansourze mąż nie wie, co to są cyfry rzymskie.
Dzieci się tego uczą w szkole podstawowej, mówię. To jak alfabet.
W Polsce, nie w Egipcie, ten na to.
To jak on rozumie tytuły filmów, co mają format trylogii na przykład? Jak zobaczy taką datę, to co robi? Jak on rozumie w ogóle cokolwiek? Jak on przetrwał trzydzieści dwa lata swojego życia bez takich podstaw???
Błagam. Wyszłam za analfabetę!!!
Bardziej płakać, niż śmiać się :).