Nowy fakt o moim mężu, czyli człowiek uczy się całe życie

Nowy fakt o moim mężu, czyli człowiek uczy się całe życie

Nie będzie to notka o wydarzeniach roku, ale po prostu musiałam się z Wami tym podzielić:

Blisko dwa lata po ślubie dowiedziałam się, że mój wykształcony przez Uniwersytet w Mansourze mąż nie wie, co to są cyfry rzymskie.

Dzieci się tego uczą w szkole podstawowej, mówię. To jak alfabet.

W Polsce, nie w Egipcie, ten na to.

To jak on rozumie tytuły filmów, co mają format trylogii na przykład? Jak zobaczy taką datę, to co robi? Jak on rozumie w ogóle cokolwiek? Jak on przetrwał trzydzieści dwa lata swojego życia bez takich podstaw???

Błagam. Wyszłam za analfabetę!!!

Bardziej płakać, niż śmiać się :).

Marzec

Marzec

Nie pisałam od sześciu tygodni, więc postanowiłam w końcu dać Wam jakiś znak życia ;). U nas niewiele się zmienia. M. szuka pracy, w międzyczasie jedną podjął, ale po dziesięciu dniach zamknęli firmę i wszystki zwolnili, łącznie z szefami – czy to normalne? Po co zatrudniali nową osobę? Chociaż z drugiej strony, im więcej takich historii, tym mniejsze zaskoczenie :).

Mam teraz pracowity czas, bo dużo się dzieje u nas w domu. Moja siostra wychodzi za mąż, ja świadkuję, przyjeżdża jej szwagierka ze swoim egipskim mężem. Wspaniała okazja, by, nawet niewerbalnie, zadać jedno z moich ulubionych pytań – czy ja wyglądam na kogoś zniewolonego? 😉 I to będziemy dwie!

Po ślubie uciekam na parę dni z Warszawy pooglądać krokusy, jeśli będą. Marzę o paru dniach wolnego. Wrócę do Was, gdy coś się zadzieje :).